Gatunek: literatura obyczajowa, romans, wydawnictwo MUZA, Warszawa 2020 r., 475 s.
Historia jak z amerykańskiego snu.
Oboje piękni i młodzi, z perspektywami na przyszłość. On ma kochających i wspierających rodziców, karierę koszykarza przed sobą, ona toksycznego ojca, który nią manipuluje i każe pracować w rodzinnej firmie.
Przypadkowe spotkanie w klubie, podczas którego coś zaiskrzyło pomiędzy nimi, niestety nie mają do siebie kontaktu. Myślą o sobie na wzajem przez długi czas, aż pewnego dnia w dziwnych okolicznościach spotykają się znowu.
Oboje poturbowani przez życie, szukają spokoju i ukojenia.
Co wyniknie z tej relacji?
Książka oprócz głównego wątku miłosnego przedstawia wiele relacji rodzinnych, które tak różnią się od siebie. Stare sprawy wychodzą na jaw. Autorka ukazuje świetnie historie babci głównego bohatera, jej wyborów i jaki one miały wpływ na jej życie i relacje. Mamy też wgląd do świata biznesu, małej wsi i dużego miasta oraz na boisko koszykówki i treningi.
Lekko, miło i przyjemnie się czytało, kilka wzruszających momentów. Niestety nie do końca mój klimat. Zakończenie do przewidzenia, chociaż kilka sytuacji w trakcie mnie zaskoczyło. Jednak ostatecznie czegoś mi zabrakło.
Cytaty:
"Fotografia była lekiem na całe zło.
Miała w sobie coś z pogranicza magii.
Za pomocą zdjęcia można było zatrzymać czas.
Na długo zachować najpiękniejsze wspomnienia
i wracać do nich zawsze wtedy, gdy człowiekowi jest źle."
"...rodzące się między nimi uczucie było jak letnia burza
- nagłe, porywiste i nieprzewidywalne.
Mimo młodego wieku wiedzieli, że nie można igrać z uczuciami."
"Byli jak dwa żywioły, które zderzają się ze sobą,
ale żadne z nich nie może istnieć bez drugiego."
"Prawdziwa miłość jest wtedy, gdy wie się o drugiej osobie wszystko,
zna się jej zalety i wady, troski, lęki i obawy,
wie się o krzywdach, które ją w życiu spotkały,
ale pod żadnym pozorem tej wiedzy nie wykorzysta się przeciwko niej."
Wydawnictwu MUZA dziękuję za egzemplarz do recenzji.
Comments